Ochota na racuchy towarzyszyła mi (a raczej męczyła) całą majówkę. Kiedy tylko przyjechałam do domu od razu wzięłam się za upatrzony przepis Dorotus. To nic, że jadłam je na noc, to nic, że jeszcze ciepłe popijałam zimnym mlekiem ;p Warto było, bo są przesmaczne. I takie puchate ... Co prawda to dopiero moje drugie racuchy w życiu, ale wiem, że nie będę już szukała innego przepisu.
Składniki na ok.10 średnich sztuk:
250 gr mąki
25 gr drożdży świeżych
3/4 szklanki mleka
jajko
szczypta soli
czubata łyżeczka cukru
olej do smażenia
cukier puder do posypania
Mąkę wymieszać ze szczyptą soli w dużej misce. Zrobić wgłębienie w mące, do którego pokruszyć drożdże. Zalać 1/4 szklanki ciepłego mleka i odstawić na 10-15 minut (nie mieszać!). Po tym czasie dodać resztę mleka i jajko. Wymieszać łyżką i odstawić na godzinę w ciepłe miejsce, pod ściereczką.
Zagotować wodę, nalać do miseczki. Podgrzać olej na patelni (nie za dużo). Łyżkę zamaczać w wodzie przed każdym kolejnym nakładanym racuchem. Smażyć na złoto z obu stron. Wykładać na ręcznik papierowy. Nie żałować cukru pudru. Smacznego!
2 komentarze:
ooo prawie takie, jak u mnie w przedszkolu :D mniam!
miałaś racuchy w przedszkolu! [zazdrość] ;p
Prześlij komentarz
Witam!
Jestem Kasia. Chętnie poznam i Twoje imię/nick jeśli komentujesz jako Anonimowy.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!