środa, 30 października 2013

Jabłecznik serowy. Mój ulubiony, najlepszy



Naprawdę nie sądziłam, że jakiś jabłecznik przebije wersję z budyniem z ostatniego postu. A jednak... uległam półkruchemu, ciasteczkowemu, ale jednocześnie delikatnemu, lekkiemu, puszystemu, waniliowemu, w smaku i aromacie, ciastu. Dużo przymiotników, ale należy mu się jak najlepszy opis :)

A w tym idealnym cieście, zanurzone są jabłka. Słodkie, mięciutkie, dosłownie rozpływające się w ustach, ale jednocześnie trzymające swój pierwotny kształt mimo zapieczenia. Bajka.

Jednym słowem perfekcyjny jabłecznik. Hit tego sezonu, a przy tym taki prosty i szybki w przygotowaniu.
Z ciastem bardzo dobrze się współpracuje, nie ma żadnego problemu przy wyrabianiu czy wykładaniau go do blachy - jes to w sumie dziecinnie proste.

Poza tym kroi się go i porcuje fantastycznie. No i... w sumie tak wdzięcznie wygląda.

Musicie go zrobić :)

niedziela, 27 października 2013

Placek z jabłkami i budyniem



Niby proste ciasto z budyniem, a jak smaczne!
W zasadzie ciasta w nim niewiele, za to sporo jabłek i duuuużo! budyniu.
Ma bardzo przyjemne faktury: chrupiąca skorupka ciasta na wierzchu, kruche jabłka, no i budyń, którego jest tak dużo, że każdy gryz ciasta dosłownie rozpływa się w ustach. Budyń ma tu idealną konsystencję - kremowy i taki...hmmm jędrny? jeśli można się tak wyrazić o budyniu :) Jednocześnie kroi się bardzo dobrze. No ideał, a jako budyniowa maniaczka jestem w tym względzie bardzo wybredna :)
 
Co ważne, całość nie jest zbyt słodka, co pozwala na smakowanie poszczególnych składników, bez przytłaczającego uczucia zasłodzenia.

Gorąco polecam! Tym bardziej, że placek jest bardzo prosty w przygotowaniu.

czwartek, 24 października 2013

Ciasto bananowe z jabłkami (pełnoziarniste)



Albo bananowy jabłecznik.

Ciasto po brzegi wypełnione jabłkami. Wilgotne, dość ciężkie, ale nie zakalcowate - ładnie wyrosło mimo przytłaczającej (w mocno pozytywnym sensie) ilości owoców.

Składnikiem, który "robi różnicę" i nadaje całości charakteru jest imbir kandyzowany - moje nowe smakowe uzależnienie. Mam słodko-ostro-pikantny smak, coś rewelacyjnego. Jak z surowym imbirem średnio się lubię, tak za wersją kandyzowanej szaleję :)

A samym ciastem powracam do idei ciast śniadaniowych - solidenj porcji energii zamkniętej w słodkiej, ale i trochę zdrowszej, formie. Inne tego rodzaju propozycje znajdziecie w zakładce Pełnoziarniście, ale postaram się też utworzyć dla nich osobną kategorię, bo trochę przepisów się już uzbierało, a widzę, że cieszą się dużym powodzeniem i często z nich korzystacie.


wtorek, 22 października 2013

Karczek w sosie grzybowo-śmietanowym



Obiad-klasyk. Prawdopodobnie każdy zna. Czy każdy lubi nie wiem, ale zakładam, że nielubiący są mniejszości ;) Przepis w ramach przypomnienia, że proste, swojskie smaki też mogą cieszyć podniebienie. Niedługo świeże, leśne grzyby się skończą, więc korzystajmy!

Sos jest mocno uniwersalny - pasuje również do ryżu, kaszy, makaronu czy przeróżnych klusek, na przykład pampuchów, śląskich czy knedli. 

A poniższy obiad ponownie sponsorowała Rodzicielka - niby szybkie, nieskomplikowane danie, ale jakoś zawsze od Mamy smakuje lepiej :)


sobota, 19 października 2013

Bawarska tarta ze śliwkami




Tarta obok której nie sposób przejść obojętnie. Połączenie maślanego, drożdżowego (jak w brioszkach) ciasta i soczystych śliwek zanurzonych w delikatnym, słodziutkim kremie. Omnomnom... że tak się wyrażę :)

Teoretycznie ciasto powinno się rozdzielić między tradycyjną formę do tarty (ok. 24 cm) i mniejsze foremki (bądź użyć większej blachy), ale zależało mi na grubej warstwie ciasta drożdżowego, które przygotowuję zdecydowanie zbyt rzadko ze względu na brak czasu, a tak okrutnie lubię! Zresztą wyznaję zasadę, że drożdżowego nigdy nie jest za dużo :) Szczególnie jeśli jest tak smaczne - mega puszyste! i tak przyjemnie maślane. 

Tartę robiłam dwa razy - pierwsze zdjęcie jest z kremem na bazie kremówki, a kolejne to już tarta z kremem śmietankowym. Przyznam, że choć wizualnie pierwsza wersja bardziej mi odpowiadała, to jednak krem nie ściął się do końca. W drugim przypadku wyszedł z kolei perfekcyjnie i to właśnie ten Wam polecam i zaznaczam w przepisie.


środa, 16 października 2013

Chleb pszenny z mascarpone (na zakwasie)



16 października, już po raz ósmy, obchodzimy Światowy Dzień Chleba. W poprzednich latach nie było mi dane czasowo zgrać się z akcją, ale w tym roku udało się zorganizować. Oczywiście do wypieku własnego pieczywa zachęcam nie tylko "od święta", ale miło, że istnieje dzień swoistej"fiksacji" na chlebie - a nóż choć jedna osoba zostanie zachęcona, będzie to już duży sukces.

Przy okazji World Bread Day, bo nie wspominałam o tym na blogu, jestem w bazie Zakwasowej Mapy Polski, więc jeśli ktoś z okolic Łodzi ma ochotę przygarnąć zakwas, proszę śmiało pisać! Udało mi się obdarować już 3 osoby :)

Co do samego chleba, postawiłam na mój ulubiony dodatek do pieczywa, czyli nabiał, który to sprawia, że chleb jest delikatny w smaku i długo zachowuje świeżość. Były już jogurty, sery pleśniowe, twaróg, śmietana... przyszedł czas na mascarpone. Nie zawiodłam się i na tej wersji. Polecam!




Składniki:

  • 3/4 szklanki zakwasu, wcześniej dokarmionego 
  • 3/4 szklanki wody
  • 2 1/2 szklanki mąki pszennej
  • 2 czubate łyżki serka mascarpone
  • 2 łyżeczki oleju rzepakowego
  • łyżeczka cukru
  • płaska łyżeczka soli


Zakwas wymieszać z wodą, a następnie dodać pozostałe składniki i zagnieść ciasto - przez parę minut, ma być gładkie, elastyczne, nie będzie się kleić do rąk.
Wyrobione ciasto włożyć do miski, przykryć ją folią spożywczą i włożyć do lodówki na 8-10 godzin (może też być cała noc). Po tym czasie miskę przełożyć na blat i zostawić do lekkiego ocieplenia na 2-3 godziny (nie ruszamy ciasta jako takiego). Następnie zagnieść ciasto, uformować bochenek, obsypać go mąką i ułożyć w koszyczku wyłożonym ściereczką. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięta - kolejne 2-3 godziny. Kiedy już lekko podrośnie (mocniej urośnie dopiero w piekarniku) rozgrzać piekarnik do 250 stopni (230 przy termoobiegu). Ciasto delikatnie przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, wstawić do piekarnika i piec 15 minut, po czym zmniejszyć temperaturę do 220 stopni (200 przy termoobiegu) i piec jeszcze ok 25 minut.
Upieczony bochenek studzić na kratce.

Wskazówka:
Polecam w nocy, dzień przed pieczeniem dokarmić zakwas, rano zagnieść ciasto i przełożyć do lodówki, po południu wyjąć do ocieplenia, pod wieczór uformować do wyrastania, a następnie piec, by kolejnego dnia cieszyć się świeżym pieczywem :)



World Bread Day 2013 - 8th edition! Bake loaf of bread on October 16 and blog about it!


a tu pierwsza wersja, bawiłam się w nacięcia :)


Podsumowanie wszystkich wypieków z okazji WBD 2013 znajdziecie tutaj:
World Bread Day 2013 - Roundup


poniedziałek, 14 października 2013

Pęczotto z podgrzybkami



Wysyp grzybów zobowiązuje. Zapas suszonych - jest, słoiki z marynowanymi - są, mrożonki - są. 
A na co dzień występują jako składnik dań obiadowych. Trzeba się najeść świeżych, leśnych grzybów na zapas, bo w końcu sezon jest tylko raz do roku.

Risotto z grzybami robiłam już wielokrotnie, ale debutowałam z pęczotto (tak na marginesie, to taka wdzięczna nazwa :)). Wyszło delikatne, kremowe, maślane - no pyszne! Rzadko rozpływam się smakowo nad potrawami obiadowymi, ale w tym przypadku ciężko poskromić entuzjazm - prawdziwe niebo w gębie! Gorąco polecam.

PS Danie może "nie wygląda", ale zabawa w sesję zdjęciową przy boskim aromacie i świadomości, że całość stygnie, była ponad moje siły :)


Składniki (na 2 porcje):
  • 100 g kaszy pęczak, przepłukanej
  • 2 garście podgrzybków (lub innych leśnych grzybów), pokrojonych w kostkę
  • 3 szklanki rosołu
  • łyżka masła
  • 1 duża cebul, pokrojona w kostkę
  • łyżka oleju rzepakowego do smażenia
  • starty cheddar, starty
  • pieprz do smaku
  • kilka listków pietruszki, drobno posiekanych

Na dużej patelni rozgrzać olej rzepakowy, po czym podsmażyć na nim pokrojoną w kostkę cebulę. Kiedy cebula się zeszkli, na patelnię wsypać kaszę i wlać szklankę rosołu. Całość gotować na średnim ogniu. Kiedy kasza wchłonie płyn, wlać kolejną szklankę rosołu, a kiedy kasza ponownie go wchłonie, wlać ostatnią szklankę*.

Po wlaniu trzeciej szklanki rosołu, na drugiej patelni przesmażyć grzybki - na łyżce oleju, przez ok. 5 minut często mieszając. Przesmażone grzybki przełożyć do patelni z pęczotto i gotować razem do całkowitego wchłonięcia płynu.

Kiedy uznamy, że kasza ma odpowiednią miękkość, a rosół się wchłonie, wyłączamy gaz, dodajemy masło - mieszamy, ser - mieszamy, a na koniec pietruszkę. Podajemy od razu.

* Ilość rosołu i stopień miękkości kaszy wg upodobań - jeśli po trzech szklankach rosołu nadal będzie zbyt twarda, można dodać jeszcze szklankę.






piątek, 11 października 2013

Pieguski z czekoladą i orzechami



A la DoubleTree Hotel Chocolate Chip Cookies.

Ponieważ hiltonowych ciasteczek nie miałam jeszcze okazji spróbować, więc nie mogę potwierdzić, czy w smaku przypominają te rozdawane hotelowym gościom, jednak z całym przekonaniem mogę napisać, że ciasteczka właśnie z TEGO przepisu są przepyszne! Mam nadzieję, że jak już się dorobię i zjem słynne hiltonowe ciasteczko, to będę mogła powiedzieć - tak smaczne, jak te domowej roboty ;)

Z wierzchu lekko chrupiące, a w środku miękkie. Po brzegi napakowane kawałkami czekolady i orzechami włoskimi. A jeśli skusicie się na kilka tuż po upieczeniu, uważajcie na swoje języki - rozpuszczona czekolada jest kusząco płynna, ale i zdradziecko gorąca. OK, nie oszukujmy się, na pewno sięgnięcie po te jeszcze ciepłe, ale jakby co ostrzegałam :)



Składniki:
przepis znaleziony na blogu Amandeleine; podaję z moimi zmianami
  • 1/2 szklanki płatków owsianych
  • 2 1/4 szklanki mąki pszennej
  • 1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1 łyżeczka soli
  • 1/4 łyżeczki cynamonu
  • 225 g masła, bardzo miękkiego
  • 3/4 szklanki brązowego cukru (u mnie trzcinowy)
  • 3/4 szklanki białego cukru
  • 1/2 łyżeczki soku z cytryny
  • 2 jajka
  • 2 tabliczki czekolady, grubo posiekanej + garść kropelek czekoladowych
  • 1 1/2 szklanki orzechów włoskich, grubo posiekanych
1. Przygotowanie ciasta
Czekoladę i orzechy posiekać na grubsze kawałki.
Płatki owsiane zmielić w malakserze, po czym połączyć je z mąką, sodą, solą i cynamonem.
W osobnym naczyniu utrzeć masło z cukrem i sokiem z cytryny. Następnie dodać jajka i jeszcze raz wszystko połączyć, do otrzymania masy o jednolitej konsystencji. Do powstałej masy wsypywać stopniowo sypkie składniki - na początku mieszając mikserem, a kiedy ciasto będzie już gęstsze, przy pomocy szpatułki bądź po prostu wymieszać ręcznie. Na koniec dodać kawałki czekolady i orzechów, wymieszać.

2. Mrożenie ciasta (opcjonalne)
Gotowe ciasto należy schłodzić przez kilka godzin w lodówce, a najlepiej przez całą noc. Można schłodzić całą miskę z ciastem, bądź tuż po wyrobieniu, podzielić ciasto na porcje (ok. 1 pełnej łyżki na jedno ciasteczko), uformować kule, lekko spłaszczyć, ułożyć na blasze obok siebie i schłodzić tak już uformowane ciastka.

3. Pieczenie ciasteczek
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni (160 przy termoobiegu). Ciasteczka układać w kilku centymetrowych odstępach - nie musicie spłaszczać uformowanych kul, same się "rozleją" na boki i dlatego należy im zapewnić trochę przestrzeni. W oryginalnym przepisie podane jest aby piec je 16-18 minut, u mnie jednak najlepsze wychodziły pieczone w cyklu: 11 minut góra-dół  plus 3 minut sama góra. Studzić na kratce.


Wskazówki:
- etap chłodzenia ciastek można pominąć, też wyjdą. Próbowałam obu opcji. Przy chłodzeniu wychodzą odrobinę bardziej chrupiące z wierzchu i bardziej kształtne, ale każdą wersję mogę Wam szczerze polecić - na pewno będzie zjedzona ze smakiem
- opcjonalnie, tuż po uformowaniu ciastek, na ich powierdzchni można powciskać kropelki czekoladowe
- nie dosypujcie większej ilości mąki, niż podane w przepisie. Ciastka wyjdą, ale będą przypominać tradycyjne kruche, a cały ich urok w tym, że w środku mają delikatne, miękkie ciasto
- po upieczeniu partii, odczekajcie około minuty, by poleżały na blaszce - bezpośrednio po upieczeniu są mięciutkie i stopniowo twardnieją z wierzchu. Po minucie należy delikatnie przenieść je na kratkę i tam pozostawić do całkowitego wystudzenia
- aby ciasteczka pozostały miękkie w środku, do puszki, w której będą leżakowały, polecam włożyć kromkę, lub dwie, chleba, co zapewni odpowiednią wilgotność

Proporcje na ok. 20 dużych ciastek (jak na zdjęciach) bądź 30 mniejszych.



wtorek, 8 października 2013

Mleczne gofry ryżowe



Po dłuższym okresie leżakowania, gofrownica powróciła do łask. A ponieważ w szafce zalegała mąka ryżowa, wręcz krzycząc o spożytkowanie, padło na gofrowy eksperyment. Choć pierwsza próba była poprawna, to jednak... chciałam więcej :) Wyciągnęłam wnioski, popracowałam nad proporcjami, i udało się - gofry wyszły idealne.

Są bardzo lekkie i puszyste, a jednocześnie chrupiące z wierzchu. W smaku zaś są przyjemnie mleczne, dzięki dodatkowi mleka w proszku. Dokładnie taki efekt chciałam uzyskać, więc zrezygnowałam z użycia masła na rzecz oleju rzepakowego jako tłuszczu w składnikach - o ile uwielbiam maślane gofry, to jednak dzięki nieutralnemu w smaku i aromacie olejowi rzepakowemu, w tym gofrach na pierwszy plan wychodzi delikatny, mleczny posmak. I do tego jak one pachną!



Składniki (na 5 gofrów)
  • 1/2 szklanki mąki ryżowej
  • 1 czubata łyżeczka mleka w proszku
  • 1 czubata łyżeczka cukru pudru
  • 1/2 płaskiej łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 szklanki mleka
  • 2 łyżeczki oleju rzepakowego
  • 1 duże jajko

Podłączyć gofrownicę do prądu - w czasie, gdy będzie się nagrzewać, przygotować ciasto.

Do miski przesiać mąkę, po czym wsypać mleko w proszku, cukier puder i proszek do pieczenia - wymieszać. Białko oddzielić od żółtka. Białko ubić w oddzielnej misce na sztywną pianę, zaś żółtko, razem z mlekiem i olejem, dodać do sypkich składników, a całość zmiksować na gładką masę. Na koniec delikatnie wmieszać do ciasta pianę z białek.

Gofry smażyć przez ok. 4 minuty. Na jednego gofra przypadają 2 pełne łyżki ciasta.
Studzić na kratce.




Z maki ryżowej polecam też placuszki twarogowe


piątek, 4 października 2013

Chleb Oliwkowy



Albo focaccia oliwkowa.

Kolejny wypiek w ramach wirtualnej piekarni, pod wodzą niezawodnej Amber. Tym razem przepis zaproponowany przez Wisłę, a pochodzi z książki „Bread” Jeffreya Hamelmana. W oryginale chleb, ale można go upiec również w formie focaccii. Co prawda przepis sugerował podzielić ciasto na dwie części, z jednej formując bochenek, a z drugiej focaccię, ale zdecydowałam się na focaccię XXL. W zasadzie był to mój debiut z tego rodzaju pieczywem, więc jak szaleć, to z rozmachem ;)

A przepisem jestem zachwycona! Co prawda jeszcze nigdy nie przygotowywałam jakiegoś wypieku tak długo (pierwsze kroki poczyniłam w piątek wieczorem, a w niedzielę wypiekałam), ale z drugiej strony warto było. Tak miękkiego i puchatego ciasta, jednocześnie mającego miękisz typowy dla chlebów na zakwasie, nie udało mi się wcześniej wypiec. Focaccia jest dziurawa niczym ser szwajcarski,  a niektóre z dziurek były wielkości kciuka - no rewelacja. Nawet chleby na spulchniaczach mogą się schować.

Zachęcam do wypróbowania, ale najpierw do zajrzenia na blogi pozostałych Piekarek. Tym razem było nas aż 35!




Lista wrześniowych Piekarek:

Dziewczyny, pięknie dziękuję za wspólne pieczenie! Stopniowo będę do Was zaglądać, bo teraz zakasam rękawy i biorę się za przygotowywanie słodkości na sobotni Eko Targ w Łodzi.



Pszenny Chleb Oliwkowy

przepis pochodzi z książki „Bread” Jeffreya Hamelmana. Jest to chleb pszenny z oliwkami, na płynnym zaczynie pszennym


Zaczyn płynny
  • 30 g aktywnego zakwasu (może być pszenny lub żytni, trzeba go dzień wcześniej wyciągnąć z lodówki i odkarmić)
  • 150 g maki pszennej, chlebowej
  • 180 g wody

Wszystkie składniki wymieszać i pozostawić na blacie kuchennym na 12-16 godzin.


Ciasto chlebowe
  • 360 g płynnego zaczynu
  • 360 g wody (lekko ciepłej)
  • 720 g mąki - to jest 90 g maki pszennej pełnoziarnistej + 630 g mąki chlebowej
  • 2 łyżeczki soli
  • 200 g oliwek (odcedzonych i osuszonych)

Połączyć zaczyn z wodą, dodać pozostałe składniki oprócz oliwek i wyrabiać robotem 3 minuty na pierwszym biegu, a następnie 3 minuty na biegu drugim. Dodać oliwki i wyrobić tak aby połączyły się z ciastem. Można też wrobić je ręcznie.
Zostawić do wyrośnięcia, pod folią na 2,5 godziny. W tym czasie odgazować dwukrotnie, delikatnie rozciągając i składając.
Podzielić ciasto na dwa małe bochenki lub uformować bochenek z 1100 g ciasta, a z pozostałych 500 g zrobić focaccię.
Bochenek ma wyrastać w lodówce przez 12-18 godzin. Można go też pozostawić do wyrośnięcia na blacie na 1-2 godziny. Piec chleb na kamieniu lub wygrzanej dobrze blasze w piekarniku nagrzanym do 250 stopni przez 15 minut z parą, a następnie bez pary w temperaturze 220 stopni jeszcze przez 15-20 minut.
Foccacię rozciągnąć na papierze do pieczenia. Nie powinna być tak cienka jak pizza. Posmarować powierzchnię obficie oliwą. Pozostawić do wyrośnięcia na 20-30 minut, porobić wklęśnięcia końcem palców i piec na kamieniu (można zsunąć z papierem do pieczenia) w piekarniku nagrzanym do 230 stopni do czasu aż będzie rumiana i chrupiąca (20 minut). Można oczywiście piec na nagrzanej dobrze blasze kuchennej.


Moje zmiany:
- nie miałam akurat mąki chlebowej, dałam zwykłą pszenną Szymanowską
- dodatki: 150 g zielonych oliwek + ok. 10 suszonych pomidorów z zalewy
- z całości ciasta uformowałam focaccię
- focaccia rosła ok. 12 godzin w lodówce - jak chleb w przepisie. później ją lekko odgazowałam, uformowałam na blasze i pozostawiłam do dodatkowego wyrastania ok. 2 godzin w temperaturze pokojowej




LinkWithin

Related Posts with Thumbnails

Add