Nie mogłam inaczej zakończyć karnawału, jak ulubionymi faworkami. Dla mnie biją na głowę pączki czy oponki i nie znam umiaru w ich pałaszowaniu :) cała micha do śniadania o czymś świadczy...
Tradycyjne faworki - kruche, z bąblami, ciastem miejscami cienkim jak papier (lub nawet cieńszym) - nie mają konkurencji, choć te pieczone stanowią ciekawą alternatywę. Warto wypróbować - kruche, przypominają trochę ciasteczka, które można chrupać bez większych wyrzutów sumienia.
Składniki
przepis z "Kuchni Polskiej" Elżbiety Adamskiej
- 1/2 kg mąki
- 4 łyżki śmietany
- 6 żółtek
- 2 łyżki cukru pudru
- 4 łyżki spirytusu
- 5 dag masła
- 4 łyżki wody
- 70 dag smalcu do smażenia
- cukier puder
Mąkę przesiać przez sito, dodać żółtka, cukier, śmietanę, spirytus i rozpuszczone masło. Dokładnie zagnieść ciasto i wybić wałkiem, czyli napowietrzyć ciasto. Włożyć na godzinę do lodówki, a następnie odrywać po kawałku i rozwałkować na cienkie placki. Faworki tym są smaczniejsze, im mają cieńsze ciasto.
Pokroić na wąskie paski. Ich szerokość w dużej mierze zależy od naszej cierpliwości. Ponieważ muszą być z cienkiego ciasta, więc, aby się nie rozpadały w drodze do ust, powinny być wąskie, góra 3-4 cm szerokości i 10-12 cm długości. Na środku każdego prostokąta trzeba zrobić podłużne nacięcie i przeciągnąć przez nie jeden koniec ciasta. Ułożyć na stolnicy.
W płaskim rondlu rozpuścić tłuszcz i do mocno rozgrzanego wkładać faworki. Smażyć na jasnozłoty kolor i delikatnie wyjmować, trzymając chwilę nad rondlem, aby osączyć z tłuszczu. Układać na półmisku warstwami, posypując cukrem pudrem.
Składniki:
przepis od Magdy z blogu Smak zdrowia
- 2 żółtka (40g)
- mąka tortowa (200g)
- jogurt naturalny (100g)
- 1 łyżeczka cukru waniliowego (10g)
- ½ łyżeczki soli
- kilka kropli aromatu waniliowego
- 1 łyżeczka cukru pudru do posypania (10g)
Do miski wbijamy żółtka, dodajemy jogurt naturalny, cukier, sól i kilka kropli aromatu. Miksujemy wszystko, aż masa będzie puszysta. Dodajemy mąkę i wyrabiamy ciasto ręcznie. Powinno nam odchodzić od dłoni i mieć kształt kuli. Jeśli by się kleiło, podsypujemy odrobiną mąki. Gotową kulą uderzamy o stół raz za razem przez ok. 5 minut. Dzięki temu ciasto będzie bardziej elastyczne, zwarte, mniej klejące. Sami zobaczycie po tym czasie, że miało to sens i jest konieczne dla lepszej konsystencji ciasta. Gotowe ciasto odkładamy na 10 minut, po czym wałkujemy na grubość ok. 2-3mm, kroimy na 1,5cm paski o długości ok. 10cm. Nacinamy w środku, przewlekamy jeden koniec przez dziurkę i układamy gotowe faworki na blaszce na papierze do pieczenia. Pieczemy w temperaturze 180st. na termoobiegu przez 10 minut. Zobaczycie jak już po kilku minutach tworzą się charakterystyczne dla faworków pęcherzyki powietrza. Gotowe faworki posypujemy cukrem pudrem.
Z podanych proporcji wychodzi 60 małych faworków (z pasków 1,5x10cm paseczków) lub 30 dużych (z pasków 2x20cm paseczków).
Wartość energetyczną tradycyjnego znalazłam w internecie, na zdjęciu, zrobiłam na próbę takiego mojego dla porównania, na tej podstawie pokazuję Wam porównanie kalorii. Może się nieco różnić, bo tych tłuściutkich nie robiłam teraz i nie wiem ile to tłuszczu wchłania, więc przyjmijmy do wiadomości tylko tyle – dużo tłuszczu i kalorii !
Wartość energetyczna całego ciasta – 960kcal
Wartość energetyczna 1 małego faworka – 16kcal
Wartość energetyczna 1 dużego faworka – 32kcal
Wartość energetyczna 1 dużego tradycyjnego faworka – 87kcal - oj tam, ale jakie dobre :)
naturalne następstwo :)
37 komentarze:
Piękne! Ja też pochłaniam talerz na poczekaniu! I jeszcze dziś robimy popołudniu podwójną porcję w różnych kształtach;)
Fajna alternatywa z tymi pieczonymi w piekarniku, jedzenie bez wyrzutów :)
smażone czy pieczone.. najważniejsze, że domowe:-)
tradycyjne, ale czemu by nie spróbować innych :)
Pysznie :D
Smażone... a może czas spróbować pieczonych?
musze koniecznie wyprobowac pieczone, bo nie lubie zapachu oleju ; ) Twoje faworki wygladaja bosko - na oba sposoby ; )
buziaki ;*
A właśnie mój mąż się prosi o faworki, trzeba będzie zrobić :)
Ja tam tez nie mam umiaru w jedzeniu faworków , dziś wprawie nasmażyłam krążków(miały być faworki,ale jakoś tak wyszło:D) ,ale faworki uwielbiam
Hm , bardzo ciekawa ta wersja pieczona
super:) choc nie jestem pewna tej wartosci kalorycznej....wydaje mi sie ze maja wiecej:(
pieczone faworki? ja Cię! ale odlot.
Dota, w przypadku pieczonych była obliczona na podstawie użytych składników, więc tu się zgadza. w wartość kaloryczną tradycyjnych wolę nie wnikać ;)
Kasiu,cudowne widoki!
Dla mnie faworki są niepokonane.
Podobnie jak Ty mogę je jeść bez umiaru...
Pozdrowienia!
i tak powinno wyglądać ostatnie śniadanie w karnawale ;p.
Generalnie za nimi nie przepadam, ale chyba smażone
Jestem ciekawa smaku tych pieczonych ;)
Moja Mama robiła ostatnio część smażonych a część pieczonych. Faworki z piekarnika jadłam po raz pierwszy i moim zdaniem są bardzo dobre i mogą konkurować z tymi smażonymi. Nie tylko pod względem nasiąkania tłuszczem.
Takie smażone to klasyk. Sprawdzają się zawsze i smakują dosłownie wszystkim :)
Podobają mi się szczególnie te pieczone. Muszą niesamowicie chrupać, dla mnie to duży plus :)
Przepiękne! Smażone są rewelacyjne! Pieczonych nie próbowałam.
Pozdrawiam:)
pieczonych nie znam ...ale te smażone uwielbiam:) piękne zdjęcia:)
faworki to punkt kulminacyjny karnawału! nie wyobrażam sobie ich braku . Nie robiłam jeszcze pieczonych i chętnie spróbuję. Pozdrawiam
Nigdy jakoś za faworkami nie przepadałam. Ale pieczona wersja może mnie przekona. ;)
Faworki są magiczne! Można zjeść ich tonę i zawsze jest mało :) Twoje wyglądają idealnie. Pozdrawiam
Co tam kalorie ,faworki są takie pyszne .Takiego sposobu jeszcze nie znalam .Ciekawe
musze spróbowac tych pieczonych :)
nie jadłam jeszcze pieczonych, ale te smażone bardzo lubię!
wyglądają na pyszniutkie i pewnie tak samo smakują, albo jeszcze lepiej ;)
Uwielbiam faworki...Twoje są ślczne:-)
moja lepsza połowa robiła faworki na piwie i były pyszne! Twoje wyglądają bardzo kusząco. mniam!
nigdy nie jadłam takich pieczonych... zawsze te tradycyjne... smażone :) Uwielbiam je i szczerze mówiąc też nie mam umiaru jak pojawi się blisko talerz z takimi pysznościami :)
O faworki! są najlepsze, w tym roku na tłusty czwartek jednak byłam zbyt leniwa i zrezygnowałam z faworków na poczet oponek...
A wiesz, że pieczonych jeszcze nigdy nie robiłam? :)
Mmm...wyglądają obłędnie!
Cudne faworki, i choć nie jestem ich zwolenniczką, to w ilosciach minimalnych faworki zjadam :) Jako dziecko uwielbiałam patrzeć na czynności okołofaworkowe - zwłaszcza formowanie faworkowych wstążeczek i smażenie ich w głebokim tłuszczu. Pozdrawiam ciepło.
Przepiękne faworki:)
Najbardziej to przerażające są te zapisy o kaloriach ;-P
www.przysmakiewy.pl
Piękne faworkowe widoki! Najbardziej lubię właśnie te cieniutkie, z bąblami - ach, pochrupałabym! :D
Prześlij komentarz
Witam!
Jestem Kasia. Chętnie poznam i Twoje imię/nick jeśli komentujesz jako Anonimowy.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!