czwartek, 12 grudnia 2013

Wietnamskie słodycze



Kolejna część smakowania Wietnamu, tym razem poświęcona bardzo przyjemnemu i słodkiemu tematowi. Poniżej znajdziecie przegląd popularnych wietnamskich słodyczy dostępnych na rynkach oraz wyrobów piekarniczych sprzedawanych na ulicach - powiedzmy wypieki w wersji street food. Na koniec kilka ciekawostek, które nie mieściły się w tych dwóch głównych kategoriach, ale zdecydowanie urozmaicają ten mini przegląd. Mini, bo słodycze to temat rzeka, a żeby spróbować wszystkiego i dogłębnie poznać temat, potrzebowałabym pewnie kilku miesięcy, pomocy finansowej i ubrań w rozmiarze xxl :D 





Zacznijmy od cukierków i cukierkopodobnych - jest ich ogromny wybór! Stoisz przed stoiskiem i nie wiesz na co patrzeć. Ba, nie wiesz, co wybrać! Tym bardziej, że takich stoisk jest z dziesieć pod rząd, a każde kolorowe, aromatyczne, tak kuszące... Jedynym minusem (choć z drugiej strony może to być też plusem) są wietnamskie podpisy na kubełkach czy papierkach od słodyczy. Jeśli coś jest w nieprzezroczystym opakowaniu, to kupuje się po prostu w ciemno. Choć prawdę mówiąc, często nie miałam bladego pojęcia z czego są słodycze w zupełnie przezroczystych opakowaniach... ale ja tam lubię niespodzianki :)




Koniec końców zdecydowałam się spróbować po jednym z najpopularniejszych cukierków - tych, które przewijały się na większości stoisk i były szczególnie wyeksponowane.

Wnioski z analizy? Cukierki można podzielić na "tradycyjne", kruche, o różnych smakach, typu orzechowego, sezomowe, kawowe i... "gumiasto-ciągnące" :) robione z suszonych owoców. Oczywiście zdarzały się też inne rodzaje, ale były to raczej pojedyncze sztuki, na przykład mini batoniki z orzechów w miodzie.





Poniżej "cukierek", przy którym z parę minut biłam się z myślami - spróbować/wyrzucić jak najszybciej. Ostatecznie ciekawość wzięła górę, a cukierek okazał się tworem zrobionym z suszonych owoców - a przynajmniej mam taką nadzieję ;) niestety nadal nie wiem, czym jest to coś z wierzchu.




Suszone owoce są ogromnie popularne. Na stoiskach znajdziecie niemal każdy owoc w tej formie. Ponadto, jak zaznaczyłam, są z nich robione cukierki oraz inne słodycze typu batony czy ciasta. Na ulicy można nawet dostać soki z suszonych owoców - przez przypadek taki zamówiłam... czego mocno żałowałam, bo przypominał wigilijny kompot, którego szczerze nie cierpię :)




Na rynkach i ulicach można znaleźć też szereg różnego rodzaju ciastek, zwykle kruchych lub wafelkopodobnych I choć mocno różniły się kształtami, to jednak w smaku niczym szczególnym się nie wyróżniały. Smaczne i słodkie - tyle :)






To zielone ciasto (może uda mi się wypytać o jego nazwę, jeśli ma) chodziło za mną kilka dni. Spotykałam je na ulicy kilka razy dziennie, więc w końcu uległam - oczywiście dla celów czysto naukowych, wnikliwie analizując wietnamskie słodycze :) Samo ciasto przypominało biszkopt, choć podejrzewam, że jest zrobione z mąki ryżowej, a może to wytwór z gotowanego ryżu. Zielona część jest niczym miękka masa cukrowa - przesłodka, o przedziwnej lepko-ciągnącej konsystencji, ale... całkiem smaczna. Zakładam, że również z ryżu.




Pozostając w zielonych klimatach, poniżej Bánh bao. W sumie może nie powinnam umieszczać tych bułek w zestawieniu słodyczy, bo są zwykle nadziewane wieprzowiną, kurczakiem, warzywami czy innymi słonymi rzeczami, ale to się dotyczy tych białych. Zielone są z kolei słodkawe i bez żadnego nadzienia. Ogólnie przypominają nasze bułki na parze/pampuchy, choć są zdecydowanie mniej puszyste. Tak czy siak, jestem ich fanką, bardzo mi smakują! I to zarówno wersja na słodko, jak i wytrawna.




Tu z kolei gofry prosto z ulicy. Są zdecydowanie cieńsze od naszych i mega chrupiące, takie trochę jak wafelki. Przepyszne!!! Dodatkowo (co widać na drugim zdjęciu) wypieka się mini biszkopty - też rewelacyjne!  






Słodkie bułki mają tu zwykle zmyślne, pozawijane kształty.






:D

True Milk - mleko z krów hodowanych na specjalnych farmach: ze specjalną paszą, trawą, wodą itd. Jednym słowem pod ścisłym nadzorem i pełną kontrolą nad produkcją i jakością mleka. W sumie bardzo dobre, moje ulubione z dostępnych na tutuejszym rynku. Co ciekawe, mleko występują w Wiernamie w wersji słodzonej i zwykłej. Wersja słodzona nie jest jednak mlekiem skondensowanym (choć ta oczywiście też jest dostępna) - to tak, jakby ktoś rozpuścił łyżeczkę cukru w szklance mleka. W sumie nie wiem po co, ale lubią tu słodkie rzeczy :)


śniadanie: true milk i bułeczka kukurydziana



 Ciasto biszkoptowe też jest bardzo popularne - w postaci rolad lub baaardzo wysokich ciast. Oczywiście z zielonym akcentem :)




Poniżej Green Tea Bread - smakował prawie jak nasz pączek, tylko w wersji pieczonej. Nadziany był masą śmietanową, okrutnie słodką! i czymś w rodzaju konfitury.




Wymyślne torty są dostępne w najlepszych cukierniach, najczęściej prowadzonych we francuskim stylu - wystrój, nazwy, rodzaje wypieków. Francuskie wpływy są nadal widoczne.






Tak zwane "zachodnie" słodkości są w dość wysokich cenach - nie to co "uliczne" bułki ciastka, które można dostać w sumie za grosze.




Niżej coś specjalnego, nie-wietnamskiego. Mowa o mochi, czyli japońskich lodach, według mnie bardzo efektownych. Wnętrze to lód, sorbet lub mocno schłodzony krem?, ciasto z zewnątrz zrobione jest ze zmiażdżonego (zblendowanego) kleistego ryżu. Drogie, ale zdecydowanie warto spróbować! Dostępne w przeróżnych smakach. Zdecydowałam się na sakurę, czyli wiśnię japońską - coby pozostać w japońskim klimacie.





Mochi w wersji donuts

Piekarnie... Te najdroższe, francuskopodobne, posiadają przeogromy wybór różnego rodzaju pieczywa. Jednak "statystyczny" Wietnamczyk sięga raczej po zwykłe bagietki lub chleb tostowy. W sumie bagietki potrzebne są tylko do robienia banh mi lub jako dodatek do dań. Pieczywo jako takie (na przykład pod kanapki) nie jest popularne.




Na koniec zostawiam wariacje na temat milk tea - jestem totalnie uzależniona od tego napoju i kupuję go codziennie, często po kilka razy na dzień. Choć najbardziej smakuje mi podstawowa wersja na lodzie, to czasem skuszę się na wymyślne dodatki typu żelki, galaretki czy flan. Do wyboru do koloru!




Pewnie spotkam jeszcze niejedną słodkość, która przykuje moją uwagę - tym bardziej, że wybieramy się w objazdowe wycieczki po południowych i północnych prowincjach Wietnamu - więc może po powrocie uda mi się dopisać jakieś uzupełnienie. Tymczasem do końca roku postaram się stworzyć post dotyczący streetfood - szaleństwo, co tu się dzieje :)





26 komentarze:

Natalie pisze...

Ale ja Ci zazdroszczę ! Ile ja bym dała żeby spróbować tych suszonych owoców i cukierków ! :)

domowacukierniaewy.blox.pl pisze...

o matko, tyle wspaniałości, zazdroszczę przygody :) Piękne zdjęcia, cudowne smaki :) Ach, pozdrawiam i życzę dobrej zabawy i udanego pobytu :)

Unknown pisze...

Jej, podobają mi się te zielone słodycze, serio! Chętnie bym posmakowała tych a'la pampuchów, parę innych ciastek, no i.. japońskich lodów rzecz jasna ;)

Kasia pisze...

Dostałam oczopląsu... Tyle kolorów, smaków, wrażeń, cudowne, zazdroszczę Ci! :)

RedHead pisze...

Uwielbiam poznawać smaki innych kultur. Zazdroszczę takiej podróży :)

Krystyna Boner pisze...

Kasiu, ledwo oczy oderwałam od monitora. Co za wspaniałości, różnorodności i te kolory .... Nie wiem czy można tak obojętnie na to patrzeć. Fantastyczne wyroby, wypieki... Bajka :)

Angie pisze...

Jesteś w słodyczowym raju...Też tak chcę!!; D
Ogólnie rzecz biorąc mnóstwo kolorów, ja czułabym się tym pewnie przytłoczona przez jakiś czas, ale pewnie próbowałabym wszystkiego, co wpadłoby mi w oko; D

Una pisze...

Zazdroszczę! No po prostu zazdroszczę! tez bym chciała to wszystko obejrzeć, obfocić i posmakować...

Renata pisze...

no a ja nie wiem czy Ci Kasiu zazdroszczę tych celów czysto naukowych- sama chyba nie odważyłabym się spróbować czegoś co nie wiem z czego jest zrobione, taka już jestem:(
ale zdjęcia są super:)

Marta Urbańska pisze...

piękne zdjęcia :) i też nie lubię kompotu z suszonych owoców :)

madziula pisze...

no i zaslinilam klawiature :)

Kamila pisze...

Bardzo, bardzo słodko dziś u Ciebie!

Marta pisze...

Nie jem słodyczy od 2 lat prawie ale na widok tych bułeczek mam język do pasa! :)
z jednej strony dobrze, że mnie tam nie ma ;)

Salvador Dali pisze...

o matko! Bogato, dużo i koooolorowo! To mnie chyba najbardziej urzekło-kolorowo :)
Nie dziwię ci się, że nie polubiłaś soku z suszonych owoców-jest mega nie dobry! ;D
Ale, ale-tak w surowej postaci owoce suszone-z wielka chęcią bym zakupiła :D

Najbardziej chyba zaciekawiły mnie te lody/sorbet w cieście z ryżu.. Najdroższe, ale jakie efektowne!
No i francuskie chleby, o jaaaa!

Anula pisze...

Jestem w szoku! Ile tam mają słodyczy i te kolory. Rewelacja, Kasiu delektuj się wszystkim co się da , bo u nas tego nie ma:)

ella kropka com pisze...

super, z tego co pamiętam, słodycze azjatyckie - maja dziwne smaki i są bardzo słodkie, szczególnie te nadziewane kolorowe bułeczki, ale to kwestia gustu
super zdjęcia i ciekawy artykuł
udało Ci się posmakować cukierków imbirowych lub durianowych?

Antenka pisze...

o matko jaki wypas:) ilez bym dała żeby popróbować choć kilku takich słodkości!

Kaś pisze...

Angie, przytłoczenie to w Wietnami zupełnie naturalna reakcja - na prawie wszystko :)

Renata, słodycze to jeszcze nic. tak naprawdę, idąc na obiad i kolację rzadko kiedy, wiem co jem :D

ellakropkacom, imbirowych tak (a przynajmniej w wyczuwalnym smakiem imbiru), a durianowych... nie wiem :)

Evi pisze...

Oczopląs :). Baaardzo smakowity wpis!

Magda C. pisze...

Rany ile tego wszystkiego jest! Jaka różnorodność, te kolory, nazwy, smaki...! Bogaty wpis w pyszności-słodkości, że aż ślinka leci! Fajnie, że nam pokazujesz zupełnie inny kawałek świata - dziękuję ci bardzo za to!

PS Śliczne zdjęcia :)

Kulinarna Fuzja pisze...

aaaaaaaaaaleeeeee raaaaaaj:) !!!!!!!!!!!!!!!
Jejku jak ja tam chcę teraz pojechać ;p

pauliiniia pisze...

Świetny blog!
Zapraszam Cię do siebie:*
Obserwujemy?:>

pollyzeczki pisze...

ale cuda!! o rany...

Sto Łyżek Szczęścia pisze...

Kasiu, po proszę wszystkiego po jednej sztuce ;)
Od dziecka uwielbiam orientalne kraje, także chętnie bym spróbowała ;)

pieczarka mySia pisze...

zazdroszcze takiej wyprawy :)
wspaniala relacja :**

Kamila pisze...

Od samego patrzenia ślinka cieknie, widać, że różnią się od polskich słodyczy i na pewno smakują cudownie :)

Prześlij komentarz

Witam!
Jestem Kasia. Chętnie poznam i Twoje imię/nick jeśli komentujesz jako Anonimowy.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails

Add