Po typowo filipińskich daniach obiadowych, pora na słodkie, małe co nieco :) Padło na smażone banany w papierze ryżowym, czyli tak zwane turon. Ściślej banana turon lub banana lumpia, gdyż mianem turon i lumpia określa się przekąski smażone właśnie w papierze - ryżowym lub ze zwykłej bądź kukurydzianej mąki. Zwykle podaje się w je w towarzystwie polewy czekoladowej bądź jakiegoś przesłodkiego sosu. U mnie padło na sos karmelowy na bazie mleczka kokosowego.
Banana turon to co prawda przekąska z serii "milion kalorii", ale jak najdzie potrzeba pilnego zasłodzenia - a doskonale wiemy, że przyjdzie ona prędzej czy później ;) - ten deser będzie idealny!!!
Składniki na 10 sztuk
- 10 płatów papieru ryżowego
- 2-3 banany
- 1/3 - 1/2 szklanki cukru
- łyżeczka cynamonu
- olej do smażenia
Na dużej, głębokiej patelni rozgrzać olej na ok. 1,5 cm. W tym czasie przygotować 'turony'. Banany przekroić w połowie, a następnie każdą połówkę przekroić wzdłuż. Każdy plasterek banana obtoczyć w cukrze wymieszanym z cynamonem, a następnie ułożyć na papierze ryżowym (uprzednio namoczonym aby stał się elastyczny), można dodatkowo obsypać go cukrem. Składanie turonów jest podobne do sajgonek - patrz tutaj.
Smażymy na rozgrzanym oleju, na średnim ogniu, po kilka minut z każdej strony. Po usmażeniu przekładamy na ręcznik papierowy i pozwalamy, by wchłonął on nadmiar tłuszczu.
Składniki na sos karmelowy
- mała puszka mleczka kokosowego
- 1/4 szklanki brązowego cukru
W garnuszku umieścić mleczko kokosowe i postawić na wolnym ogniu. Kiedy mleczko zacznie wrzeć, dodać cukier, dokładnie wymieszać i dalej gotować na małym ogniu, koniecznie co jakiś czas mieszając, by nie doszło do przypalenia, aż do zgęstnienia sosu - 15-20 minut (bądź trochę dłużej). Należy mieć na uwadze, że podczas studzenia dodatkowo, lekko zgęstnieje. Sos najlepiej serwować jeszcze ciepły.
Sos można przygotowywać w czasie smażenia bananów.
Z jakim miejscem na Filipinach kojarzy mi się ten deser?
Bezsprzecznie z maleńką wysepką Pamilacan, tuż obok Bohol.
Nigdy nie zapomnę królewskiego śniadania,
kiedy to zaserwowano nam naleśniki, omlety i właśnie smażone banany. Dlaczego nie zapomnę?
Bo typowe filipińkie śniadanie to raczej ryż i słodka kiełbaska (w glazurze), więc gdy podają takie smakołyki z własnej woli, taki gest trzeba docenić i wychwalać pod niebiosa ;)
Ale ale cudowne jedzenie na Pamilacan to naprawdę nic w porównaniu z pięknem tej wysepki.
Począwszy od cudownej, cichej plaży...
... przez spokojne...
... i krystalicznie czyste morze...
... kończąc na niezapomnianych zachodach słońca. Raj na ziemi!
Aaaa i jeszcze jedno!
Jeśli wstanie się odpowiednio wcześnie, można się wybrać polować na delfiny.
Oczywiście tylko z aparatem, ale to i tak nie lada wyzwanie, by je uchwycić ;)
miałam idealną miejscówkę :)
PS I to niby pora deszczowa :D
PS I to niby pora deszczowa :D
39 komentarze:
Pierwsze widzę na oczy! Wygląda smakowicie bo banany kocham :3
matko.. ale ci zazdroszczę! Takie widoki, takie przygody..
jak ty się tam dostałaś? :)
a deser wymarzony-jestem wielką fanką bananów.. coś czuję, że już niedługo u mnie zagości :)
Salvador Dali, to wyjazd w ramach AIESEC, akurat dostałam się na wymarzony, bo moim zadaniem było... podróżowanie i poznawanie kraju, później przygotowywanie na tej podstawie materiałów :)
Kasia pokazałaś istny raj na ziemi! Porywam Ci jednego takiego banana i uciekam do tych delfinów :)
Porcja kolejnych fantastycznych zdjęć, wow! :) Ciekawa jestem smaku tych bananów :)
Kasiu jak zwykle fascynujesz tym co pokazujesz i jak to pokazujesz. A dzisiejszy deser z bananami jest nieziemski. Cudnie wygląda i kryje w sobie tyle tajemniczości. Ach co za smak.... (tak sobie wyobrażam :))
Deserek wygląda i zapowiada sie bardzo smakowicie, ale zdjęcia z Filipin zachwycają:)
A ja mam zamiar zrzucić kilka zbędnych kilogramów!!! Ale jak??? przecież ja muszę te banany zrobić!!! Przepiękne zdjęcia! Pozdrawiam :)
Z chęcią bym się tak dosłodziła! Pycha!
Ależ Ci zazdroszczę tej podróży! Fantastyczne zdjęcia i widoki :) Cudowne banany :)
Te banany musiały być pyszne!
te zdjęcia-normalny raj!!!
Mniam! raj na ziemi! zarówno zdjęcia, jak i banany! PYCHA!
Jak ja zazdroszczę tego raju! Piękne wspomnienia!
Absolutnie jestem zauroczona miejscem, jedzeniem i tym egzotycznym miejscem w którym byłaś ;)
Pozdrowienia Kasiu ;)
Poproszę ten Twój milion kalorii, bo spadek energii i odporności ostatnio notuję. Wygląda baaardzo apetycznie :).
Cudowne zdjęcia i smaczny przepisik
Uwielbiam te banany, a właściwie bananki, bo jadłam je w wersji z małymi na Mindoro. Codziennie przez dwa tygodnie (...!!!)po południowym nurku "lataliśmy" do prowizorycznie ustawionego stoiska i czekaliśmy aż kobitki usmażą nam kilka porcji. Jak dzieciaki... :)
ewelajna, dokładnie, oryginały też były z małymi bananami, ale niestety tej odmiany do nas nie importują. a taka dobra jest! hehe takie swojskie stoiska są najlepsze ;)
Bosko! rozmarzyłam się! :D
Łał, ten deser brzmi świetnie! :)
Zjadłabym mimo kalorii ale zrobić się nie odważę, sajgonki wychodziły mi gumowate, a może z moim papierem ryżowym coś było nie tak?
Mątewka, może też chodzić o temperaturę smażenia. jeśli jest zbyt niska, papier nasiąka olejem i jest gumowaty. jeśli jednak za wysoka, może się szybko przypalić. trzeba wyczuć. przed wrzucaniem kolejnej porcji sajgonek/turonów, można np. odczekać chwilę, by olej się ponownie nagrzał - w końcu przy każdej świeżo wrzucanej partii jego temp się lekko obniża
Ciekawy ,choć nazwa przypomniała mi o moim smakołyku turronie hiszpańskim ,no nic ,jak widać jedna literka i coś nowego i pysznego .
Pierwszy raz widzę banany w takie wersji, Muszą smakować obłędnie.
Orientalnymi przepisami mnie zauroczyłaś, a dobiłaś tym bananem. Nie mogę oczu oderwać od tych bananów. A jak nie mogę odejść od ekranu to kto mi je zrobi?
Co za widoki, co za przygoda! Do tego okraszona pysznymi daniami :)
mniam! na to bym nie wpadła!
Ależ Ty kusisz Kaś tymi bananami :-) i tymi widokami :-)
U mnie ograniczenia smażeniowe ale i tak mi ślina cieknie :) te delfiny to najpiękniejszy widok na świecie!
Ciekawy przepis :) dodaje do zakładek :D musze wypróbowac:D
Świetny pomysł :) Wygląda pysznie :)
Super, papier ryżowy wylądował na liście zakupów, a ten sos karmelowy, to coś na co już długo czekałam, w końcu jest wegański. Teraz już będę robić go bez przerwy!
śliczne zdjęcia :)
Milion kalorii ale i tak zjem! A zdjęcia rewelacja, aż się rozmarzyłam:D
Co tam, że milion kalorii :P
Wyobrażam już sobie jak smakuje:-) Piękną miałaś przygodę Kasiu:-)
Mmmmm... pychota!
This is going to help me so much, I appreciate your advice.
Prześlij komentarz
Witam!
Jestem Kasia. Chętnie poznam i Twoje imię/nick jeśli komentujesz jako Anonimowy.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!