To już kolejny przepis, do którego wypróbowania skłoniła mnie przede wszystkim nazwa. I po raz kolejny chwytliwa nazwa idzie w parze ze wspaniałym wypiekiem.
Chleb, jeśli można tak to ująć, to "rasowy" razowiec. Dla wielbicieli pieczywa, w którym zarówno smak, jak i zapach zakwasu jest wyrazisty. Raczej wilgotny, lekko lepiący, ale mimo to delikatny i mięciutki. Mimo użycia jedynie mąki razowej, ciasto wspaniale wyrosło i ostatecznie uzyskałam ładnie podziurawiony miąższ.
I szczypta historii: przepis został zatwierdzony w 1939 roku, co ciekawe zatwierdzony prawnie. W tamtym czasie receptury na chleb były zbierane odgórnie. Te z "państwowego spisu" mogły być rozprowadzane wśród piekarzy w całym kraju. Jak donoszą źródła, w ówczesnym czasie przepis ten należał do najpopularniejszych.
Składniki*:
- 375 g aktywnego zakwasu z mąki żytniej razowej (hydracja 100% - dokarmiony taką samą ilością mąki i wody)
- 450g mąki żytniej razowej
- 15 g soli
- 330 ml bardzo ciepłej wody (ok. 40*C) - dałam 350 ml
W wodzie dokładnie rozpuścić sól. Dodać zakwas i bardzo dobrze wymieszać mikserem, aby powstał jednorodny płyn bez grudek z widoczną pianką.
Dodać mąkę, szybko i krótko wyrobić – do uzyskania jednorodnej konsystencji. Zostawić do fermentacji na ok. 2 godziny w temp. 30*C . Ciasto nieznacznie (a może i więcej) urośnie i pojawią się pęcherzyki powietrza.
Przełożyć na mokry stół i mokrymi rękoma uformować bochenek. Przełożyć do wysmarowanej olejem i wysypanej otrębami żytnimi formy (u mnie forma silikonowa). Przykryć szczelnie folią (umieścić w reklamówce foliowej; u mnie w rękawie do pieczenia) i pozostawić do wyrośnięcia w temp. 30*C na 35-50 min. (mój wyrastał około 4 godzin...)
Przed pieczeniem chleb spryskać wodą lub wygładzić mokrymi rękoma.
Piekarnik nagrzać do 260*C. Wlać na blachę szklankę wody i po 2 minutach wstawić chleb. Piec 10-15 min w 260*C a następnie dopiekamy 40 – 45 min. W 200*C.
Po wyjęciu z piekarnika zawijamy w ściereczkę i wkładamy do foliowej torebki.
Jak każdy chleb żytni wymaga cierpliwości – można go kroić dopiero następnego dnia.
*nie miałam aż 375 g zakwasu do wykorzystania, więc odpowiednio zmniejszyłam proporcje: 265 g zakwasu, 315 g mąki, 10 g soli, 230 g wody.
Przepis znaleziony u
Karoli. Przepis, jak i informacje o chlebie, pochodzą z blogu
Pieczenia chleba (mam nadzieję, że google dobrze wszystko przetłumaczyło :)
To mój pierwszy wypiek z Weekendowej Piekarni
p.s. całkiem nieświadomy debiut, Jolu dziękuję :)