Kolejny burger, ale tym razem inspirowany street foodem Sajgonu. Jedna z tych "potraw", która z marszu trafiła na listę 'do zrobienia' po powrocie do domu. Jedna z wielu, które będą sukcesywnie pojawiać się na blogu.
Hamburger z omletem - niby nic specjalnego, ale po tygodniach pho na dziesiątki sposobów, nudli na setki sposób, ryżu na tysiące sposobów i banh mi na miliony sposobów, znalezienie zwykłego hamburgera na ulicach Sajgonu (pomijając wszelkie sieciówkowe fast foody i restauracje) było wręcz bezcenne. Oczywiście, jak to w Wietnamie, nie mogło zabraknąć wszędobylskigo omletu. Na blogu pokazywałam Wam już xôi w wersji właśnie z omletem. Bo zaznaczyć trzeba, że jajka, czy to w postacji omletu czy sadzone, dodawane są do niezliczonej ilości dań.
Hamburger w oryginale składał się z bliżej nieokreślonego sosu (choć zapewne na bazie chilli, jak niemal wszystkie tamtejsze sosy), listków sałaty, mięsa wieprzowego (tak podejrzewam, bo nigdy nie możesz mieć pewności, jakie to mięso :)), plasterków pomidora i właśnie omletu. W sumie jak typowy hamburger, tyle że ser podmieniony został na jajka. Zresztą... nie pamiętam abym na ulicach gdziekolwiek widziała ser żółty. Mała zmiana, ale naprawdę smaczna!
Pierwsze zdjęcie pokazuje wersję nawiązującą do oryginału - hehe choć i tak w opcji "na bogato" jeśli spojrzycie na dół postu. Drugie to już burger w zdrowszej i pożywniejszej wersji - z bułką z pestkami dyni i z większą ilością warzyw. Można się nim zdrowo najeść!