czyli o naleśnikach, choć mogłabym napisać o kawie, "soczku Martini", pizzy czy owocach morza. Naleśniki wykonane przez By-yla, który(a!) zaskoczył mnie umiejętnością przewracania ich powietrzu. W najbliższym czasie mam nadzieję opanować tę sprawność. Pomocnikiem była Josephinka, która energicznie mieszała ciasto, choć zapewne wolałaby spożytkować tę energię na przyrządzenie jakiejś ośmiornicy. Tradycyjnie, z domowym dżemem najlepsze (naleśniki oczywiście).
A oto mistrz patelni w akcji:
5 komentarze:
o matko, miałaś mnie wyciąć ;)
a my dziekujemy za odwiedziny i zapraszamy ponownie :D
marzy mi się weekend w Warszawie. i naleśniki zrobione przez Kogoś.
zapraszamy po następnej dostawie domowego dźemiku ;)
Taki rzut naleśnikiem- podziwiam;) Sama kiedyś rzucałam ale bardziej na podłodze czy na ścianie lądowały;)
ja to z truskawkowym dżemem bym zjadła... gdyby tylko ktoś mi takie usmażył...
Prześlij komentarz
Witam!
Jestem Kasia. Chętnie poznam i Twoje imię/nick jeśli komentujesz jako Anonimowy.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz!